Mój obraz arte.

 

Ten obraz jest kompilacją moich dzisiejszych:
-uczuć,
-obowiązków
-radości
-smutku
-powinności
-przemyśleń
- i innych...
Dla mnie - NIHIL NOVI...
Od zawsze funkcjonuję w najwyższym stopniu stresu.
Tak żyć się nie da, więc samorzutnie szukam ujścia w tym, co lubię...
W "arte" - najbardziej, odnalazłam się w szkicach, rysunkach, pastelach...
A wszystko tak niedoskonałe, że aż moje... 😉
Od lat - jestem rzucana w wir różnych zadań...
Im jestem starsza tym bardziej to widzę
Na przykład - życie wymusiło na mnie bycie nie tylko trenerem, ale też choreografem...
W sumie - nikt nie pytał mnie o to czy chcę to robić 😉
Była potrzeba chwili...
Przyjęłam tę rolę, bo nie było innej opcji...
Czy dziś bym to całe moje poszarpane życie zamieniła na święty spokój? Chciałabym, ale chyba jednak - NIE!!!
Wyzwania zapewniają mi mój rozwój osobisty...
Bo póki żyję:
"Scio me nihil scire"...
 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Orzeczenia...

Jeszcze o mnie...

Arteterapia - co to takiego... Moja definicja.